Cyklokarpaty Wojnicz 12 05 2013
Pomimo złej prognozy pogody do Wojnicza wybraliśmy się całą ekipą. W połowie drogi aura zupełnie nie nastrajała do ścigania, na miejsce dotarlismy po 9 i nikomu nie chciało sie wyłazić z auta bo na zewnatrz 9 st. i ma się na deszcz, w taką pogodę trzeba dobrze zastanowic się jak sie ubrać zeby nie zmarznąć w razie ulewnego deszczu i nie ugotować jeśli pogoda się poprawi. Na dystansie Hobby pojechała tylko Alicja. Rav Szyszko, Grzegorz Siteń, Paweł Cywiński, Bartek Tyrakowski, Paweł Nowicki i Ja – zapisalismy się na dystans Mega, Michał Piórkowski i Filip Chmielarz nie pojechali na maraton ponieważ uczestniczyli w trzydniowym Rajdzie Rowerowym Śladami Kurierów Beskidu Niskiego organizowanym przez Centrum Sportu i Rekreacji Uniwersytetu Rzeszowskiego. Trasa wyścigu, małe przewyższenie i dużo asfaltu zapowiadały raczej wyścig mało techniczny więc trzeba było jechać mocno od samego początku, zapowiada się nudne kręcenie.
Start o 11:00, 10:55 wbijam się jako przedostatni do pierwszego sektora. Piff Pafff i jedziemy, początek lajtowo, po paru kilometrach robi sie szybciej i dość niebezpiecznie, Paweł Nowicki który jedzie przede mną zatrzymuje, okazuje się że jakiś koleś wjechał mu w tylną przerzutkę i ugina hak, Paweł próbuje wyprostowac ale cały wyścig musi jechac tylko na dolnej połowie kasety, ponieważ wyżej przerzutka haczy o szprychy. Bardzo dobrze mi się kręci. Wjeżdżam szybko w banalny zakręt – tylne koło traci przyczepność i leżę! Myśle, pewnie było za szybko, po chwili znowu zakręt 90 st. tym razem na szutrze i znowu gleba – teraz wiem, że nie było za szybko , po prostu opona Python Huthinsona jest beznadziejna o czym przekonuje się jeszcze nie raz tego dnia wypadajac z zakretów – ta opona to porażka nie polecam jej nikomu, chyba że ktoś lubi mieć szlify na dupie. Jadę dalej w bardzo dobrym tępie jednak przeszkadza mi zaciągający łańcuch na małej i średniej zębatce, także musze łoić podjazdy na 44 zębach, na czym dość dużo tracę, to twarde kręcenie powoduje że na około 40 km zaczyna mi przykurczać nogi – jednak magnezik mi pomaga i skurcze odpuszczają, ale po chwili dopada mnie straszna niemoc, przez pięć kilometrów prawie stoję w miejscu dogania mnie dużo ludzi m.in. Tomek Grot, na asfaltowym podjeździe chłopak atakuje, czym mnie totalnie załamuje – masakra pomyślałem – koleś jeździ sobie od czasu do czasu ( przynajmniej tak mówi) i robi mnie jak dzieciaka. Męczyłem się tak aż do 46 km, nagle zmęczenie mi odpuszcza i zaczynam kręcić naprawdę mocno do mety udaje mi się trochę odrobić i w sumie jestem happy po minięciu linii mety przyjeżdżam na 9 miejscu w kategorii mm3 z czasem 2:28:54. Maraton w Wojniczu został świetnie zorganizowany, bardzo dobre oznaczenie trasy, super wyżera po wyścigu plus pogoda która wytrzymała bez deszczu – bravissimo.
Bardzo dobry wyścig zaliczył Bartek Tyrakowski, który rzadko trenuje ze względu na brak czasu – gdyby nie papieroski aż strach pomyśleć co by się działo.
wyniki Team’u
Alicja Muszyńska Sowa – 3m
Grzegorz Sowa – 9m
Bartek Tyrakowski – 13m
Grzegorz Siteń – 15m
Paweł Nowicki – 19m
Rav Szyszko – 23m
Paweł Cywiński – 45m
Kurna!!! No czemu nie ma wpisow ????
No to ja wpisuje _ BRAWO!!!! Bravissimo !!!
Ja wam z calego mojego zlodowacialego podbiegunowo serca gratuluje – wszystkim!!!