Cyklokarpaty Wojnicz 27.07.2014
Sciganie w Wojniczu do tej pory kojarzyło mi się raczej z mało atrakcyną asfaltowo szutrową trasą, ogólnie mielismy w tym roku odpuścic tę imprezę właśnie ze względu na trase która mało przypominała MTB, ale gdzieś zasłyszałem ze ma być zupełnie inna od tego co było w zeszłym roku. Postanowiliśmy sprawdzić te obiecanki i przyjechaliśmy do Wojnicza gdzie przywitało nas piękne słonce i 35 st.C. Ogranizacyjnie super, duży parking, trasa xc dla dzieci , prysznice i wc – wszystko blisko startu. Na miejscu same znajome twarze z Rzeszowa, Przemyśla, Tarnowa, Jasła, Bieszczadów a nawet z Nowego Targu, pozytywni ludzie dookoła i odrazu człowiekowi lepiej na duszy i znowu jestem szczęśliwy że spedze kolejny weekend razem ze swoją rodziną i przyjaciółmi ( mam to szczęście ze moja kochana żona i córka podzielają moje hobby ). O 11 start, ku mojemu zaskoczeniu od smego początku udaje mi się jechać w czołowej około 15 osobowej grupie, samopoczucie świetne, noga sama się kręci, tetno łatwo wbija się na wysokie obroty, czuje jedynie na stromych podjazdach ze moj 12 kilowy 29er mogłby byc odrobine lżejszy. Koncentracja aby nie pomylić gdzieś trasy i tu musze powiedzieć że nagorliwość jest gorsza od faszyzmu, bo niektóre zakręty oznaczone idealnie jedną strzałką, która jest pare metrów przed owym skrętem, ale większość oznaczona błednie albo za zakrętem albo przed, trzy strzałki w dośc dużych odstepach, gdzie myslałem że zaraz za strzalką zakręt, dohamowuje a tu skretu nie ma, za chwile nastepna i znowu dohamowuje a piepszonego skrętu dalej brak i w koncu trzecie dohamowianie – jest upragniony zakręt dohamowany na trzy – jak sie ktoś ściga to wie ile cennych sekund traci się na takich błędach – które nie wynikają przecież z winy zawodnika, wielka niekonsekwencja tego kto oznaczał trase – choć sama traska podoba mi się coraz bardziej. W pewnym momencie zjazd koło jakiegoś domu i zamiast jechać w lewo na śmiedząca trawę utopioną w wodzie ja lece na mostek pomimo ze widzialem znak w lewo ale byłem przekonany ze skret będzie za mostkiem, wyjeżdzam do góry w lewo a tu żadnych oznaczeń, za mna w niedużym odstępie m.in Krzysiu Gierczak , krzycze że chyba źle pojechałem, chłopaki zawracają, okazuje się że przegapiliśmy taśmy. Ładuję się przez tą śmierdząca trawę i za chwile dochodzi mnie następna grupka, a w niej m.in. Dziadek i dziwnie jadący Słowak, koleś przedziwnie jechał pod górę – wstawał szarpał siadał za chile zdychał i znowu szarpał jadąc jak pijany od lewa do prawa, a na zjazdach bardzo słabiutko sobie radził – zauważyłem to już w Jaśle, widze że podjazd się kończy więc wbijam sie przed nim na leśny trudny zjazd, wyjeżdżam z lasku i widze pierwszy bufet próbuje łapać jeden kubek, drugi ale przy predkosci 25km/h nie udaje mi sie ta sztuka ( źle ustawiony bufet) ale na szczęście jest Filip Peliszko i ma dla mnie coś dobrego w moim bidonie, łapie od niego flaszke i lece dalej ( dzięki Siwy). Próbuje odrobić straty i dogonić Krzyśka Mrugałe, który lata w mojej kategorii wiekowej. Jadę i jestem mega szczesliwy ze jednak wybralismy się do Wojnicza – bo traska świetna ze super zjazdami. Dojeżdzam do ostatniego bufetu gdzie trasa Mega łączy się z Hobby – pytam gdzie Mega koleś mi pokazuje prosto wiec jade ale ktos krzyczy ” żle – Mega w lewo”, zawracam, w tym momencie na zjazd wjezdzam za Anetką Jokiel z JSC i chce ją wyprzedzić, jade po lewej bandzie ale okazuje sie ze jakaś dziura w błocie sie temu sprzeciwia zamiast jechac to pięknym ślizgiem koszącym lecę przez kierei rower zawijam na siebie – to wszystko na oczach przerażonej Anety, kilkunastu kibiców i ludzi z obsługi – ksywa zobowiązuje – niech sobie popatrzą jak Kamikazze lata. Jeszcze jeden zjazd bardzo mi się podobał taki po skałkach pokrytych błotem – mlaskałem jak leciałem! Widze że chyba nie dojde Krzyśka M. a kolega z Bikebrothersów daleko za mną więc do mety jade szybko ale uważnie żeby przypadkiem znowu na zbyt długo nie oderwac się od ziemi. Na metę wpadam na 12m open i 4 w kategori M3 z czasem 2:31. Super maraton, wymagający od ściganta kondycji, techniki i koncentracji dał mi wiele fanu – brawo dla ekipy z Wojnicza za super rute.
Cały team spisał się świetnie; Alicja wygrała HK3, Kamila 3 w HK1, Andrzej Miłek 3 w MM4, Krysia Miłek 3m w HK3, Michał PIÓRO Piórkowski 3 w MM1, Pecha miali – nasz gigowiec Benek – Złapał gume i rozwalił przerzutke, i Filip VIRUS Chmielarz który dwa razy przebił koło.
Podziękowania dla Weron.pl i sportrecovery.pl za udostepnienie suplementów – naprawdę pomagają
Wyniki teamu;
- Grzegorz Sowa 4m, 366p
- Michał Piórkowski 3m, 344p
- Andrzej Miłek 3m, 341p
- Paweł Kosiorowski 7m, 311p
- Grzegorz Siteń 19m, 272p
- Piotrek Krawczyk 22m, 265p
- Paweł Cywiński 53m, 264p
- Filip Chmielarz 7m, 245p
- Kamila Sowa 3m, 132p
- Alicja Muszyńska Sowa 1m, 131p
- Krysia Miłek 3m, 122p
- Drużynowo zajęliśmy 10 m